Zapraszam Was na mój autorski cykl, w którym będę prezentował płyty, które mogły zaginąć w gąszczu większych premier. Powiedzmy, że będę Waszym ślepym wyławiaczem pereł. Oto pierwszy efekt moich łowów w muzycznym oceanie.
Zero – JOURNAL DES SAVANTS
Sam Zero w opisie singla „Nie martw się Janku…” wyjawia nam źródło swojej inspiracji przy najnowszym albumie. Jest nim dzieło Adeli Kaczmarek „O rządach Miłości”, gdzie bohater Mariusz Bilczyński przedstawia nam swoje wizje. Janek choruje na schizofrenię paranoidalną. Przez cały film poznajemy historię jego życia, którą przeplatają wizje chorobowe. Nigdy nie wiemy, co jest faktem, a co wytworem wyobraźni. Obraz ten przybliża nam ogrom cierpienia chorego oraz jego najbliższych. Zachęcam Was do obejrzenia dokumentu. Gwarantuję, że nie pozostawi on nikogo obojętnym.
Zainspirowany obrazem Zero, postanowił przedstawić nam skrawek swojego życia w podobny sposób. Rzeczywistość przeplata się z fikcją. Przeżycia bohatera idą za rękę z historiami najbliższych. Każdy wers może ukrywać wielorakie znaczenia. Album jest przepełniony przekazem oraz wnioskami. Zresztą Zero przyzwyczaił swoich odbiorców do traktowania jego twórczości wielowarstwowo. Nie jest to muzyka do słuchania w tle. Wymaga od słuchaczy skupienia oraz chęci sięgania po RapGenius. Ogromnie żałuję, że do albumu nie została dodana książeczka z tekstami.
Raper znany jest ze świadomego używania efektów na swoim wokalu. Dzięki temu jego utwory nabierają cudownej, mistycznej aury. Technicznie Zero to absolutny top sceny. Wybitna dykcja, umiejętność szybkiego nawijania oraz hipnotyczne flow. Mało jest raperów, którzy tak wybitnie potrafią pisać zwrotki oraz trzymać się wizji artystycznej. Lirycznie mamy tu do czynienia z fenomenem.
Produkcje na albumie utrzymują mroczno-hipnotyzującą aurę. Każdy z beatmakerów mógłby odpowiadać za ścieżkę dźwiękową kolejnego filmu Davida Cronenberga. Posłuchajcie, chociażby tego saksofonu wykorzystanego w „Tanger-Nova” lub pianina w „28 X 2014”. Przez cały album wrażenie lewitowania nie przestaje mnie opuszczać. Pomimo dużej ilości producentów całość brzmi niezwykle spójnie.
Zachęcam Was do sięgnięcia po „JOURNAL DES SAVANTS”. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to album dla każdego. Wielu się od niego odbije. Jednak warto poznawać inne światy rapowego kosmosu. Zapewniam Was, że pozostaniecie z milionem pytań i wniosków po wsłuchaniu się w wersy Zera. Tak wielowarstwowego albumu nie słyszałem dawno. A jeżeli za sprawą tego wpisu poznacie jedynie dokument o schizofrenii paranoidalnej to już i tak będzie dla mnie wiele.
Nawaj/Barto Katt – Reszty Nie Trzeba
Drugi album tego duetu miał swoją premierę na początku czerwca. Nawaj – zamieszkujący Rawicz podziemny raper, reprezentujący kolektyw BUMP’12 od samego początku jego istnienia. Swoją przygodę z hiphopem zaczynał jako writer, zdobiąc ksywą ściany i
przystanki, by z czasem oprócz puchy chwycić do ręki majka. Barto jest raperem oraz producentem. Od wielu lat wydaje kolejne bardzo dobre albumy i wciąż walczy o współmierną do talentu atencję. W 2017 roku Nawaj razem z Barto wydali EP „Za dnia marnuję talent”. Na szczęście przez 5 latach udało się chłopakom nie zmarnować go do końca i otrzymaliśmy świetną kontynuację.
Pozwolę sobie przekazać teraz głos autorom, żeby sami najlepiej opowiedzieli Wam o swoim nowym dziele:
“Na płytce „Reszty Nie Trzeba” chcemy kontynuować drogę obraną na „ZDMT” i zaserwować słuchaczom klasyczne brzmienie przefiltrowane przez współczesne inspiracje naszej dwójki. Mamy nadzieję, że album zadowoli zarówno tych, którzy wcześniej docenili osadzone w podziemnym klimacie teksty Nawaja, jak i tych śledzących Barto jako wciąż rozwijającego się, wszechstronnego producenta. Kwestią nadrzędną przy tworzeniu płytki było założenie, że dalej chcemy nagrywać rap, w takim wydaniu, w jakim sami chcielibyśmy go słuchać. Dobry odbiór tworzonej muzyki zawsze cieszy, ale przede wszystkim to Nas ma ona jarać. Rdzeniem dla rapu w dalszym ciągu jest polskie podziemie z lat 00’-10’. Wielokrotne, follow-upy, punchline’y, metafory i przekaz wyjęty z życia w skali 1:1 to dalej główne atrybuty, które Nawaj stara się wynieść na wyższy poziom. Więc jeśli jak on z sentymentem wracasz do najebawszy, Bybzi-Bybzi czy do GWPI to wierzymy, że znajdziesz coś dla siebie.
Produkcje Barto z kolei to podrasowana wersja klasyki, którą obaj jaramy się od szczeniaka.
Brudne, bujające sample, vaib wchłonięty zarówno z amerykańskich blokowisk, jak i z rodzimego podwórka oraz kopiąca w łeb perkusja, wzbogacone o bogate aranżacje – tak z grubsza można opisać bity jakie znajdziecie na LP. Ponadto zaprosiliśmy do współpracy ksywki, które naszym zdaniem idealnie uzupełniają płytę. Wiemy, że słuchaczom długo przyszło czekać na ten projekt, ale wierzymy, że było na co czekać.”
Album został bardzo dobrze przyjęty przez słuchaczy i cały nakład przygotowany przez Bump’12 rozszedł się przed premierą. Wciąż jednak możecie posłuchać albumu na dowolnym serwisie steamingowym – do czego Was zachęcam.
Korson – Małe sukcesy
Wiecie co jest najwspanialsze w pasjonatach? Że życie może próbować ich odciągnąć od ukochanego zajęcia, ale serce nie pozwoli nigdy od niego odejść na zawsze. Ogromnie mnie cieszy że Korson jest pasjonatem rapu. Człowiek, którego możecie kojarzyć ze składu Renegaci Funku, wciąż nie odwiesił mikrofonu. Pomimo że na życie zarabia inną twórczością to wciąż zamyka się w kabinie poszukując w tym ukojenia od codziennej walki.
„Małe sukcesy” to raport z codziennych historii stanowiących tytułowe triumfy. Mamy tu wszelkie stany z którymi może identyfikować się każdy z nas. Nerwy, radość, smutek, zwątpienie lub miłość. Sam autor nazywa swój rap alternatywą dla trosk. Przy okazji Korson jest posiadaczem wyrobionego naturalnego stylu rapowania, dzięki czemu płyniemy razem z nim przez kolejne utwory. Cudowne kojące bity zapewnią Wam odpowiedni vibe do walki z codziennością.
Gościnnie na albumie znajdują się: Prykson Fisk, Kuba Knap, Proceente. Za podkłady odpowiadają Smokin oraz Dj Mariano MBH. swoją obecność, przy użyciu gramofonów, zaznaczyli również DJ Bulb oraz DJ ChedeRac czyli 2/3 Needlework Scratch Crew. Jeżeli tęsknicie za poważniejszą treścią oraz staro szkolnym podejściem do rapu to materiał dla Was! Płyta jest dostępna w całości do odsłuchu na YouTube oraz Spotify.
Autor artykułu: Marcin Blind