Wciąż nie milkną echa wczorajszych słów Łony, wypowiedzianych ze sceny podczas koncertu na Pol’and’rock Festival 2021. Raper zachęcał zgromadzoną publikę do zabawy: „Lewa strona mówi JEB*Ć, a prawa odpowiada PIS”. Po zaistniałej sytuacji do organizatora całego przedsięwzięcia, czyli Jurka Owsiaka zadzwonił wojewoda zachodniopomorski apelując m.in. o nieużywanie niecenzuralnych słów oraz by festiwal był apolityczny.
Do całej sytuacji odniósł się już Łona, który wydał oświadczenie o następującej treści:
- Po pierwsze – duet Łona i Webber nie dostał 900 tys. zł od min. Glińskiego. Ani nawet 1 zł. To był żart. I doprawdy trudno uwierzyć, że ktoś wziął na poważnie moje bajdurzenie o tym rzekomym grancie, przy okazji którego mówiłem np. o tym, że znamy się z ministrem jeszcze z czasów hip-hopowych jamów w latach ’90.
Druga rzecz to wypadki na czwartkowym koncercie: przyznaję, że forma tych pokrzykiwań była mało wyrafinowana — nie jestem dumny z miotania ze sceny wulgaryzmów tego rodzaju i wszystkie uwagi dotyczące języka przyjmuję z pokorą. Ale już emocja, która za tym stoi jest zupełnie szczera i wynika z autentycznego gniewu. Gniewu człowieka, który ma dość słuchania o tym, że geje i lesbijki nie są równi normalnym ludziom; dość dewastowania wymiaru sprawiedliwości i podsycania chaosu prawnego; dość rozwalenia publicznych mediów; dość brutalnego rozpędzanie pokojowych protestów; wreszcie dość tej niespotykanej arogancji i pychy, których twarzą stali się Krystyna Pawłowicz i prok. Piotrowicz (choć nie jestem może akurat w dogodnej pozycji do pouczania innych w sprawie dobrych obyczajów).
Z dużą przykrością obserwuję natomiast, jak cała ta sytuacja uderza w moich Bogu ducha winnych przyjaciół z zespołu, w Jurka Owsiaka czy w jeden z najfajniejszych festiwali jakie znam – Pol’and’rock. Używanie mojego zachowania do ataku na Woodstock czy WOŚP jest chwytem poniżej pasa — okrzyki wznosiłem ja i to ja za nie odpowiadam.
Zobaczcie video:
Program #OceńWersy na naszym kanale YouTube:
fot. kadr z „#hot16challenge2”