Dissy to element rapu. Niegdyś sprawy konfliktów od razu załatwiało się w utworach. Dziś jest nieco inaczej… Oto, jak Liroy wspomina spinę z Peją, której od wielu, wielu lat już nie ma.
Kliknij i promuj swój rap w naszych mediach
Liroy X Peja – wkrótce wspólny singiel
„Anty” to kawałek, który każdy z nas usłyszą na pewno choć raz. To właśnie w nim lecą pociski od Faziego i Rycha w stronę kieleckiego rapera.
Jak to się mówi – czas leczy rany. A te zostały wyleczone dawno. Ostatnio Liroy i Peja pojawili się na jednej scenie. Mało tego, nagrali wspólny singiel, który będzie częścią nadchodzącego solowego albumu pierwszego z wymienionych. Oprócz tej dwójki, na tracku mamy także Abradaba.
- Jest wiele kooperacji, które nagrałem a których do premiery płyt tych artystów nie ujawniamy. To jest element promocji. Z Peją nie. To jest kawałek „Idę dalej” w składzie: ja, Peja, Abradab. Świetny kawałek. Słucham i za każdym razem kręci mnie. Włosy mi stają dęba – mówi dla portalu i.pl.
Liroy w rozmowie z redaktorem Tomaszem Dereszyńskim podkreślił, że konflikt został zażegnany dawno temu.
- Puszczam ludziom i są w szoku, że jestem na jednym tracku z Ryśkiem. Ale my swoje sprawy, które mieliśmy konfliktowe, załatwiliśmy w latach ’90. Dzisiaj część ludzi dalej żyje tym, że my ciągle mamy jakiś konflikt. To wszystko staraliśmy się zostawić za sobą. Robimy różne rzeczy w życiu, ale najważniejsze, żeby mieć refleksje. Byliśmy młodzi, mamy prawo robić takie dziwne rzeczy. Poza tym diss i beef to jest element naszej gry i nikt się tutaj nie obraża – przekazał.
Zobacz zapis odcinka WOCC #8, w którym mówiliśmy o tym, że Intruz dissuje Tedego, Arab atakuje Popka czy o propozycji Boxdela na jego walkę z Malikiem Montaną. Wejdź na YouTube!