Janusz Walczuk jest bliski wydania swojego kolejnego solowego albumu. Po raz drugi postawił na longplay, co jak dowiedzieliśmy się przy okazji ujawnienia tracklisty – ma być trylogią. Mimo, że płyta wyjdzie w SB Maffija (SBM Label), to niektórzy doszukują się jego „konfliktu” z wytwórnią. Jak jest?
Kliknij i promuj swój rap w naszych mediach
Janusz Walczuk vs SB Maffija?
Wszystko zaczęło się od licznych komunikatów rapera z Warszawy o tym, że zamierza założyć własny kanał na YouTube. Od tego momentu wielu słuchaczy doszukuje się drugiego dna.
- Ja jestem w SB, nic się nie zmienia. Na moim kanale będę mógł wrzucać vlogi, odcinki i treści kierowane stricte dla moich fanów. Jest to naturalny element rozwoju marki osobistej i community wokół niej. W ogóle mam wrażenie, że ostatnio ludzie strasznie szukają dziury w całym. Jak opublikowałem tracklistę i nie ma tam któregoś z moich kolegów-artystów, to nie oznacza, że jesteśmy pokłóceni. Tylko po prostu albo nie było przestrzeni czasowej na zrobienie numeru albo nie było w ogóle potrzeby zrobienia numeru. Nie ma co szukać sensacji na siłę – przekazał Janusz Walczuk.
Na projekcie „Jan Walczuk” znajdzie się sporo gości, ponieważ tracklista składa się aż z 27 utworów. Co ciekawe, Janusz Walczuk pogrupował je na 4 części: pierwsza to „Showbiznes”, druga „Nie chcę tak żyć”, trzecia „Ti Amo”, czwarta i tym samym ostatnia „Wielka zryta” (Deluxe).
Zobacz też zapis pierwszej rozmowy w życiu z Yung Adiszem. Młody raper opowiedział o swojej muzyce jak i prywatnym życiu. Wejdź na nasz kanał YouTube!