Chociaż Halloween niewiele ma wspólnego z polską tradycją, jego popularność w naszym kraju rośnie z każdym rokiem. A skoro już decydujemy się na jego obchody, dobrze byłoby je urozmaicić rapowym sznytem. Na polskiej scenie znajdziemy przecież wielu artystów, których stylistyka odpowiada klimatem Halloween. Przed wami 10 wybranych numerów, które możecie odtwarzać w tle, oczekując odpowiedzi na wybór „cukierek albo psikus”.
1. Słoń – Suro
Ciężko rozpocząć zestawienie inaczej niż od rapera najsilniej łączonego z horrorcorem w Polsce. Pochodzący z kontynuacji Demonologii utwór może stanowić definicję tego podgatunku muzycznego. Bo co lepiej to zrobi od opowieści o makabrycznych przeżyciach prostytutki zakończonej porodem zdeformowanego noworodka?
2. Opał/Phonic – WilkoŁaki
WilkoŁaki czyli nie kto inny jak Opał i Phonic! Artyści połączyli siły i kły pod nową nazwą zespołu, żeby w zakamarkach studio przygotować album pt. CzarNaKrew. Wydany został sumptem Brain Dead Familii, nie dziwi więc, że połączona na nim została bragga z brutalnymi porównaniami rodem z horrorcore’u. „Posypują solą ranę kłutą z dłuta – po tej płycie OIOM będzie miał braki w łóżkach”.
3. Bonson – Historia pewnej historii
Sięgamy dziesięć lat wstecz, by posłuchać romantycznej odsłony Bonsona gotowego zrobić wszystko, by uszczęśliwić wybrankę swego serca – nawet zabić. Okoliczności prowadzą podmiot liryczny ku zabójstwu na zlecenie, co przyjmuje z entuzjazmem gotów zdobyć szybkie pieniądze. Nie przewidział jednak, kogo wspomniane zlecenie będzie dotyczyć…
4. Słoń – Ania
Kolejny numer Słonia w pakiecie (i znowu z Demonologii 2!) tym razem w pełni realizujący slogan „karma wraca”. W zestawieniu z historią pedofila, który ten jeden raz w niewłaściwy sposób dobrał swoją ofiarę, nawet otwierający numer śpiew „Come Little Children” brzmi bardziej niż creepy.
5. Liroy – Grabarz
Ciężko o bardziej oldschoolowy vibe w polskim stylu na Halloween. I to w podwójnej dawce, ponieważ Liroy nagrał dwie części historii o grabarzu. Rzecz jasna ciężko powiedzieć, by dziś te numery wywoływały realny niepokój, stanowią jednak dobrą ciekawostkę na temat kreowania psychoklimatu na długo, nim rap zadomowił się w Polsce na dobre.
6. Pih – Brud
Jakoś tak wypadło, że to kolejna historia dotycząca prostytutki, która nie skończyła zmiany tak jakby sobie tego życzyła. W numerze pada wers „ostatni klient, bo pada z nóg”, co nie jest kłamstwem. Finalnie okaże się, że tym razem facet, na którego trafiła kobieta wykonująca najstarszy zawód świat będzie jej ostatnim klientem – i to nie tylko tego dnia.
7. 2cztery7 i Małolat – Świętej pamięci
Okazuje się, że ci, którzy mieli sporo do powiedzenia za życia, niekoniecznie chcą milknąć po śmierci. Podane w lekki sposób refleksje na temat śmierci, podejścia do niej oraz pogrzebów pozwalają wychwycić odbiorcom błyskotliwie zaprezentowane poglądy raperów. „Pytasz czy to tak można żartować z pogrzebu? Będziesz śmierci tak blisko – zrozumiesz dobrze czemu”.
8. Kaliber 44 – Plus i minus
Na długo nim na świecie dominującym gatunkiem muzycznym stał się rap, na rodzimym podwórku mieliśmy skład, który rozwijał psychodeliczne brzmienia. Wszystko za sprawą charyzmatycznego sposobu akcentowania na bicie kolejnych słów przez Magika. „Plus i minus” dziś żartobliwie ludzie odnoszą do oczekiwania na wynik testu na koronawirusa, jednak zamiarem twórców było poruszenie problemu wirusa HIV.
9. Szpaku – Oddajemy krew wampirom
„Atypowy” to album, który wyniósł Szpaka do czołówki mainstreamowych raperów w Polsce. Debiutancka płyta pokryła się potrójną platyną, stając się pierwszym takim ewenementem – wynik ten przebił dopiero Mata. Niepokojący vibe wymieszany z odniesieniami do popularnych animacji powinien sprawdzić się w Halloween – oraz w oczekiwaniu na zapowiedzianą przez Szpaka kontynuację Atypowego.
10. Leh – Parę zakurzonych klisz
Zamykamy pakiet halloweenowych utworów numerem Leha, który brzmieniem i treścią przywołuje więcej skojarzeń z poniedziałkową uroczystością Wszystkich Świętych. Śmierć Leha niosła się głośnym echem po hip-hopowym środowisku, a stratę utalentowanego rapera uczcili w swych numerach zróżnicowani artyści: od Taco Hemingwaya po Belmondo.
Dziś wiele linijek Leha można odczytać jako świadomość czyhającej śmierci. W „Paru zakurzonych kliszach” opowiada, że przyszedł na ten świat z wyrokiem śmierci – i daje zaraz do zrozumienia, że w jego przypadku były ku temu przesłanki. A przecież w innym numerze młody L rapował „znowu zwalniam, choć z gazem lecimy naprędce i od tego zwalniania w końcu zwolnię komuś miejsce”.
fot. @ciociaewaaa_foto