fot. @ciociaewaaa_foto
Bedoes spotkał się ostatnio z Marcinem Prokopem, aby porozmawiać na kilka ważnych tematów zarówno tych związanych z życiem prywatnym, jak i zawodowym. Nie mogło zabraknąć, m.in. kwestii pamiętnego koncertu w Białymstoku z 2017 roku. Wówczas tego samego dnia w tym mieście, ale w innym klubie, grała również ekipa Dixon37.
- Ni stąd ni zowąd dostałem telefon, że: „albo odwołasz koncert, albo pęknie ci dupa”. Ja wiedziałem kto dzwoni, a wcześniej oni negatywnie wypowiadali się na mój temat w Internecie mimo, że nie mieliśmy żadnej sprzeczki. Po prostu poszło o to, że miałem piosenkę „Napad na bak”. Nie odpowiadało im to, że rapuję o napadzie na bank. Miałem 17-18 lat. Dzwoni do mnie, mówi coś takiego. Ja mówię, słuchaj: „jeśli zaszło jakieś nieporozumienie, to możemy się spotkać i to wyjaśnić. Ledwo przeszło mi to przez gardło. Gdzie ja będę się spotykał z wielkimi chłopami. No, ale mówię dobra, jeśli trzeba, przełknę to i spotkam się. Ale usłyszałem, że nieporozumienie to będzie jak cię wyruchamy. Spanikowałem, ale stwierdziliśmy, że nie odwołujemy tego koncertu. To są moje marzenia, ja walczyłem o to, żeby grać koncerty. Jeden z nich miałem odwoływać, bo ktoś do mnie dzwoni, że mu to nie pasuje? Żeby odwoływać? Dlaczego? To są moje marzenia, moje życie. Zagraliśmy ten koncert. Po nim przyszło bardzo dużo zdenerwowanych fanów. Sytuacja była taka, że panowie chcieli nam bardzo zrobić krzywdę. Było nas 6-ciu, mieliśmy 5-osobowe auto. Ja pojechałem w bagażniku… (…) No uciekliśmy stamtąd. Było dużo dużych ludzi. Ja miałem 18 lat, nie wiedziałem do końca jak mam sobie poradzić z tą sytuacją. – opisał raper.
Twórca albumów: „Aby śmierć miała znaczenie” i „Kwiat Polskiej Młodzieży” – odniósł się również do swoich nieprzemyślanych słów rzuconych ze sceny SB Ffestivalu.
- W pewnym momencie graliśmy festiwal w Warszawie. Po wykonaniu swojego numeru „Gustaw” – byłem tak podekscytowany – i ze sceny powiedziałem: „Jeśli Twój ulubiony raper nie jest z SBM lub nie jest z nim związany, to prawdopodobnie teraz ciągnie komuś pałę. Ten taki gość właśnie z tego bloku, który na chwilę się we mnie obudził, niepotrzebnie. Chciałem przykozaczyć. Mega się podnieciłem. To był taki duży koncert… W ogóle nie chciałem wtedy nikogo obrazić. Nie miałem z tyłu głowy, że jest paru raperów, którzy nie pochodzą z tej wytwórni i mogło się im to nie spodobać. Jakbym myślał wtedy o tym, to w ogóle bym tego nie powiedział, a wtedy odpiąłem wrotki i… Musiałem się poprzepraszać. Ja nie widzę wstydu w przepraszaniu, jeśli nie miałem czegoś na myśli. Jak powiedziałem te słowa, to oczywiście znaleźli sobie pretekst, żeby znowu mnie zaatakować. Było paru raperów, których to oburzyło, ale zadzwoniłem, powiedziałem: „Hej, nie o to mi chodziło…”. To byli też weterani. Są ludzie dla których był to jednak pretekst do ataku. Od tamtego czasu w zasadzie cały czas te środowiska uliczne mają ze mną problem. – dodał Bedoes.
Poniżej pełna rozmowa, która jest dostępna na kanale Browar Namysłów TV.
https://www.youtube.com/watch?v=lQvUNSjx1Zo