Jak co roku, pierwszego dnia listopada, udamy się na cmentarze. Mówi się, że legendy umierają młodo lub nidgy. Pamięć o nich jest jedynym lekiem na nieśmiertelność. Poniżej przedstawiamy Wam sylwetki dziesięciu artystów, których niestety nie ma już pośród nas. Niech spoczywają w pokoju.
Bezczel
Do niektórych z nas nadal nie dociera ta informacja… Stosunkowo niedawno, bo 21. września bieżącego roku, media obiegła wiadomość o śmierci Michała Banaszka. Białostocki raper przez lata związany był z wytwórnią Step Records. To właśnie ona podała prawdopodobną przyczynę zgonu artysty – zatrzymanie akcji serca. Zmarł w wieku 37 lat.
Ten Preston
Na przestrzeni ostatnich miesięcy doszło do jeszcze jednej tragedii. Młody, perspektywiczny, 24-letni raper zaginął. Niestety jego poszukiwania zakończyły się najgorszym scenariuszem. Jak poinformował wtedy Borixon – artysta był o krok przed podpisaniem kontraktu z wytwórnią Chillwagon oraz wydaniem debiutanckiego krążka.
Chada
O Tomku można wiele powiedzieć – nie można mu jednak odjąć, że w życiu kierował się pasją. Znajdzie się wiele osób, dla których był idolem, czy też takich, którzy dzięki niemu pokochali rap. Parafrazując nazwę składanki upamiętniającej go – żył aż do bólu. Zmarł w wieku 40 lat.
Magik
O nim nie trzeba dużo mówić. Każdy z nas dobrze zna tę smutną historię. Prawdziwa legenda, ikona nie tylko śląskiego rapu. Żył tylko 22 lata.
Leh
W lutym 2019 roku doszło do tragicznego wypadku samochodowego, w którym zginęli Michał Leszner oraz dwaj jego znajomi. Auto uderzyło w słup sygnalizacji świetlnej. Uczestnik czwartej edycji Młodych Wilków miał zaledwie 27 lat. Na festiwalu Open’er, trzy miesiące po wspomnianych wcześniej wydarzeniach, ekipa Popkillera przygotowała wydarzenie „Leh Tribute”.
Zioło
Innym uczestnikiem wcześniej wspomnianej akcji promującej talenty, którego już z nami nie ma jest Michał Ziółkowski, znany pod pseudonimem ‘Zioło’. To niestety nie jedyne powiązanie z Lehem – artysta również zmarł w 2019 roku.
Freeze
Młodsi słuchacze mogą nie kojarzyć tej postaci, natomiast starsi słuchacze rapu (zwłaszcza tego warszawskiego) na pewno pamiętają tego artystę z MOP Składu. Jego przypadek jest jednak nieco inny – do śmierci nie doprowadziła go choroba, wypadek ani przedawkowanie. To pierwszy polski raper, który został zastrzelony.
Bolec
Raper zmarł w 2009 roku, w wieku niecałych 38 lat. Jak możemy wyczytać – realizował się również na polu aktorskim oraz w muzyce rozrywkowej (jako perkusista u boku Macieja Maleńczuka). W 1997 roku wydał swój debiutancki i jedyny album pt. „Żeby było miło”.
Radoskór
Członek legendarnego składu Wzgórze Ya-Pa 3 odszedł od nas w maju bieżącego roku. Od dłuższego czasu był mniej aktywny na scenie (wziął udział m.in. w drugiej edycji akcji Hot16Challenge). Nie zapomnijmy jednak o jego udziale w kieleckim szlagierze – kawałku o tytule „Scyzoryk” czy ponadczasowym „Drin za drinem” z Tede i Pękiem. Zmarł w wieku 45 lat.
Raca
Szczeciński raper współpracował z takimi artystami, jak: Bonson, Ten Typ Mes czy Fokus. W swoim dorobku ma 5 długogrających krążków – w tym po jednym z Peerzetem i Donde. Umarł w 2019 roku, miał wtedy 33 lata.
A Ty, którego rapera z wymienionych, bądź nie, wspominasz najbardziej?
fot. facebook.com