Nie od dzisiaj wiadomo, że polski newschool dużo czerpie i czerpał wcześniej z amerykańskiego rapu. Na początku inspiracje rodem z Ameryki były czymś nowym i świeżym, z czasem stały się regułą, a jak jest teraz? Czy przedstawiciele „Nowej Szkoły” nie posuwają się momentami za daleko we wzorowaniu się na kolegach zza oceanu?
Już wcześniej pisałem o tym, że przekładanie amerykańskiego rapu na polskie realia nie do końca się sprawdza i moim zdaniem często wychodzi karykaturalnie. Tak też stało się w przypadku kawałka Otsochodzi „Nie, nie”, opublikowanego na kanale AsfaltRecords. Obcojęzyczne wstawki w tym numerze brzmią jak bełkot, a nawijka o dostaniu kwitu i Iphonie 7 jak tanie przechwałki. Do tego dochodzi motyw z telefonem od mamy podjebany z numeru Post Malone „Congratulations”, z zresztą sam sposób nawijania też. Porównajcie sami:
Przypadek? Nie sądzę. Co prawda oba numery dzieli okres 10-ciu miesięcy, no ale przecież do Naszego kraju wszystko dociera z opóźnieniem, czyż nie? Teraz na poważnie. Inspirowanie się nie jest niczym złym. Spoko, że raperzy patrzą dalej niż swoje podwórko. Sęk w tym, że muszą znać umiar, bo inaczej zamiast sztosowego kawałka nagrają coś w rodzaju cebulowej Ameryczki. Oczywiście taki rap też ma swoich zwolenników, którzy powiedzą, że na tym polega właśnie tworzenie Nowej Szkoły.
Nowa Fala, nową Falą, jednakże raczej nie chcemy by Nowa Szkoła była synonimem nagrywania byle czego, byleby brzmiało. Rap to nie Disco Polo. Trudno zatem dziwić się hejtom kierowanym wcześniej chociażby w stronę Bedoesa za SQUADSHITS.
Nawijanie o swoim „SQUADzie” i „GENGU”, niekoniecznie jest dobrze odbierane przez słuchaczy, zważywszy na polskie realia i odbiorców przyzwyczajonych do bardziej trueschoolowego czy wręcz ulicznego rapu. Dlatego ciekawa była kolaboracja Otsochodzi z Pelsonem, w wyniku której powstał kawałek pt. „Szacunek za klasyk” na album „Nowy kolor”
Widać, że Otsochodzi w swojej twórczości stara się łączyć to co najlepsze zarówno z Starej jak i Nowej Szkoły #NowyKolor. Sęk w tym, że eksperymentalny i eklektyczny charakter płyty młodego rapera momentami może wydawać się lekko przesadzony i przerysowany. No, ale skoro wyświetlenia się zgadzają, to nie ma o co się przypierdalać, prawda?
Choć obecnie można zauważyć, że proporcje liczbowe między fanami trueschool’u i newschool’u się wyrównują, to wolałbym by wyrównały się proporcje między inspirowaniem się, a tworzeniem czegoś autorskiego i zarazem oryginalnego, między używaniem autotune’a a wykorzystywaniem własnego charakterystycznego głosu. Korzystnie byłoby znaleźć twórczą równowagę, dzięki której reszta scena definiowałaby Cię jako twórczego i kreatywnego rapera, a nie amerykańską podróbkę.