Pewnie większość z Was słyszała o pewnym algorytmie wprowadzonym przez Youtube w celu lepszej i bardziej precyzyjnej weryfikacji treści umieszczanej na serwisie. Algorytm ten wyłapuje przekazy, które uzna za niewłaściwe i wyłącza w nich tzw. monetyzacje czyli możliwość zarabiania. Jaki ma to wpływ na subkulturę hip-hopową i jakie mogą być tego konsekwencje? O tym w dzisiejszym felietonie.
Czemu w ogóle został wprowadzony wspomniany algorytm? A no dlatego, że kilka większych marek konsumenckich zdecydowało się zrezygnować z reklamowania swoich produktów na popularnym youtubie. Skąd taka decyzja? Okazało się bowiem, że serwis nie do końca radzi sobie z blokowaniem niewłaściwych przekazów takich jak przemoc, narkotyki, używki itp. Ponoć można było nawet natrafić na filmy publikowane przez organizacje terrorystyczne, a raczej nikt nie wyobraża sobie nagrania z egzekucji chrześcijan przerywanej po kilku minutach reklamą nowej kanapki z McDonald’s.
Tak więc marki podjęły się bojkotu youtube’a, czego oczywistym następstwem było to, że właścicielowi wyżej wymienionego serwisu, hajs przestał się zgadzać (a mowa tu o niemałej kwocie, bo blisko 750 milionach dolarów) więc postanowił się ratować opracowując i wprowadzając algorytm mający wyłapywać niepożądane treści.
Wszystko pięknie ładnie gdyby nie fakt, że algorytm okazał się dość bezwzględny i zaczął blokować materiały, w których występuje chociażby jedno przekleństwo. Co się dzieje gdy dany film zostanie wykryty przez omawiany program? Po pierwsze zostanie na nim wyłączone zarabianie, czyli jego twórca nie będzie mógł czerpać z niego żadnych finansowych profitów. Ponadto taki film nie może znaleźć się na głównej oraz w materiałach proponowanych. Co to zatem oznacza chociażby dla wytwórni hip-hopowych, posiadających oficjalne konta na youtubie? Po pierwsze, brak hajsu z publikowanych teledysków oraz o wiele mniejszy zasięg, co za tym idzie, mniej wyświetleń oraz subskrybentów. Oczywiście problem ten w mniejszym stopniu dotknie większe labele, dla których youtube nie jest głównym źródłem dochodów, bo większe korzyści przynoszą im koncerty, sprzedaż płyt, koszulek i innych gadżetów. Ale co z mniejszymi wytwórniami dla których serwis taki, jak youtube był wcześniej idealnym miejscem na promocje? Ktoś może powiedzieć, że zawsze mogą się przenieść na inny serwis/portal i tam się reklamować. Teoretycznie tak, problem w tym, że dla odbiorcy youtube jest tym, czym dla faceta jest poranne oddawanie moczu-musi być.
Czy zatem, podobnie jak w przypadku wymierających już telewizji muzycznych, czeka Nas cenzurowanie przekleństw w youtubowe’owych teledyskach czy blurowanie kontrowersyjnych treści? Jeśli tak, to odbiorców czeka era bardzo ugrzecznionego rapu, co może wyglądać dość karykaturalnie i podobnie jak w przeszłości „HIP-HOPolo” może znacząco zaszkodzić Naszej ulubionej subkulturze.